niedziela, 20 lipca 2014

Lato w mieście czyli o parkach i znalezionej pracy :)

Ostatnie dziesięć dni chciałam spędzić na intensywnym korzystaniu z bezpłatnych atrakcji Londynu. Londyn to mega drogie miasto, w którym na szczęście jest też mega dużo darmowych rozrywek. Czasami trudno się na coś zdecydować, szczególnie kiedy jest piękna pogoda.

Mając tydzień wolnego chciałoby się zobaczyć wszystko na co do tej pory nie było czasu a jednocześnie pozałatwiać zaległe sprawy. Na początku próbujesz działąć, odhaczać rzeczy z listy, ale czym mniej dni przed tobą, tym bardziej zaczynasz zwalniać. To samo stało się ze mną. Wrzuciłam na luz i nie przejmuję się tym, czy zdążę zobaczyć wszystkie aktualne wystawy lub dokończyć zadania z listy. Po co mrozić się w klimatyzacji kiedy można wygrzewać się w słońcu. Po co się spinać kiedy można obserwować przechodzących obok ludzi, ogrodnika przycinającego róże czy jogina ćwiczącego na trawie. Relaks.

Pewnie domyślacie się czemu mogę pozwolić sobie na nicnierobienie. A, zaraz ktoś powie "przecież ona nic nie robi od pół roku a jeszcze relaksu jej się zachciewa". Otóż wbrew pozorom szukanie pracy to też praca, i to jeszcze bardziej męcząca. Koniec z szukaniem! Tak! W końcu znalazłam pracę jaką chciałam. W samym centrum, w standardowych godzinach, dobrze płatną - nawet o jedną trzecią lepiej niż w tej przed wyjazdem. Bez celów sprzedażowych, dzwonienia, spinki żeby zgarnąć bonus do podstawowej pensji. Żyć nie umierać :) Czuję, że znowu zostanę wrzucona na głęboką wodę. W skrócie: nie tylko będę odpowiadać za prawidłowy przebieg zmian jakich klienci chcą dokonać w systemie, ale też za to aby kilku bezpośrednich doradców wykonywało swoją pracę zgodnie z warunkami kontraktów. Dobrze, że umiem pływać i nie boję się wody ;). Na pewno nie będzie mi się nudzić i o to chodzi. Trochę stresu przede mną, ale też dużo stymulacji dla mózgu. Podwójnej stymulacji - po angielsku i po niemiecku. Jawohl.

Wracając do lata w mieście. Parę dni temu przekonaliśmy się jaką rewelacją są rowery miejskie. Wystarczy karta płatnicza, na niej dwa funty i przez dwadzieścia cztery godziny masz do dyspozycji rowery w całym centralnym Londynie. Wypożyczasz rower na trzydzieści minut. Po tym czasie parkujesz go w dowolnej stacji a jeśli chcesz jechać dalej, czekasz pięć minut i drukujesz kod na kolejny odcinek. Cały tydzień kosztuje dziesięć funtów. Uważam, że latem jest to fantastyczna alternatywa dla komunikacji miejskiej, szybkie i przyjemne przemieszczanie się za grosze.

Jednym z uroków Londynu jest ilość parków. Gdziekolwiek jesteś z łatwością znajdziesz chociaż niewielki skrawek zieleni, może poza City. Te w ścisłym centrum np. Soho Square czy Saint James's Square przypominają mi nowojorskie skwery. Mają tę samą atmosferę. Zapracowani ludzie, wdychający przessane przez klimatyzację powietrze i zamknięci w szklanych biurowych puszkach instynktownie ciągną do drzew i trawy. Tęsknią za przyrodą i spokojem. Siadają wśród innych rozpędzonych, wyciągają swój lunch i próbują oderwać się na chwilę od zadań. Niektórym nawet się udaje.

Bardziej paryski, elegancki klimat można znaleźć w większych parkach. Więcej przestrzeni, więcej luzu. Bliżej do rozleniwienia niż pośpiechu. Ogromny kompleks, zaczynający się kilkaset metrów od Trafalgar Square, tworzą trzy spaniałe parki: St James's Park, Green Park oraz połączony w jedno Hyde Park z Kensington Gardens. Ten ostatni graniczy z Kensington- najbogatszą dzielnicą Londynu z Kensington Palace Garden, ulicą zwaną rzędem bilionerów, przy której domy są najdroższe w całej Anglii. Warto się przejść aby zobaczyć przepiękne posiadłości i luksusowe samochody. Przepych widać też w pobliskim Holland Park, wszystko przemyślane i ułożone jak w pudełeczku. Pachnące róże, dzikie, prawie leśne zakątki, pawie i uroczy pałacyk na środku. Bosko! J. przeprowadził się niedawno w te okolice stąd odkrycia nowych miejsc.



Może pamiętacie, że na początku mojej londyńskiej przygody mieszkałam kilka metrów od Burgess Park. Byłam zafascynowana nowoczesną aranżacją i pomysłami na ciągle zmieniające się kwietniki. Podobały mi się świeżo nasadzone polne kwiaty, młode drzewa, staw oraz lekkość i poczucie nieograniczonej przestrzeni. Nie często można spotkać nowe parki w czasach kiedy każdy metr idzie pod budowę biur czy mieszkań. Na ten moment najbliżej mam do Ruskin Park, lubię tam biegać i ćwiczyć swoje instagramowe fotki.

Jeszcze bardziej na południe znajdziecie Dulwich Park słynny z różnokolorowej okazałej kolekcji rododendronów.

Każdy z tych parków ma coś wyjątkowego. Jeśli lubicie przyrodę, kochacie kwiaty lub po prostu chcecie odspanąć od hałasu i spalin warto skierować się w stronę najbliższej zielonej plamy na planie miasta. Oczywiście lato w mieście to nie tylko parki. Mam zamiar przybliżyć też inne miejsca. Mam nadzieję, że mi się uda.

A tymczasem biorę rower i jadę do ogromnych królewskich ogrodów botanicznych, Kew Gardens. Za wejście trzeba zapłacić piętnaście funtów, ale park ma mnóstwo atrakcji takich jak palmiarnia, pałac królewski, ścieżka nad drzewami.Jeden dzień to za mało aby zobaczyć całość dlatego polecam wykupić roczne członkostwo, które zwraca się po dwóch wizytach z osobą towarzyszącą. Moje wygasa w październiku, więc trzeba korzystać póki trwa ;)




3 komentarze:

  1. Aktywne spędzanie czasu to rewelacyjna sprawa! Najważniejsze to nie zamykać się w domu! ;) Mnie w tym roku Wrocław zaskoczył obfitością wydarzeń! Udało się wygrać wejście na kilka ciekawych wydarzeń m.in Slot Art Festiwal i koncert Kari oraz warsztaty kulinarne Książęcego z jedymi z lepszych szefów kuchni w Polsce. Szyłam też własny plecak w Krzywy Kominie, "Dzień wystaw" i spotkanie z ulubionym pisarzem szykuje się w poniedziałek, a na wrzesień mały "smaczek", czyli lekcja nurkowania. Powodzenia w nowej pracy ;) Pozdrawiam Ag O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypadek przypomniał mi po prawie roku o Twoim blogu, ale jedyne "nowe" dla mnie wpisy to pojedyncze drobiazgi po powrocie z Azji! Czyżby słuch po Cudawiance zaginął...?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajrzałem,po jak widzę 2 latach nieobecnoścni, i na blogu cisza :(
    Ale na GoldenLine widzę, że w końcu marzenia się spełniły i własna firma :)
    gratulacje i powodzenia :D
    pozdrawiam
    t

    OdpowiedzUsuń