Kawa na Bali oraz na wyspach Gili i Lombok (pewnie w całej Indonezji) bardzo przypomina naszą fusiastą plujkę :) Sposób parzenia jest ten sam, tyle tylko, że fusy zmielone są o wiele drobniej a zamiast szklanki z duralexu jest filiżanka lub mała szklaneczka. Ziarna rosną na Bali, więc smak też jest lepszy. Łagodny i nie kwaśny. Mniam.
Wracając do wyspy to następnego dnia wykupiłam "wycieczkę" na snurkowanie. Małą łódką ze szklanym dnem popłynęliśmy w trzy miejsca wokół trzech wysp Gili. Gili Nemo, Air i Gili T. Ryby i rafa koralowa przy Borneo wydawały mi się piękne ale te wokół Gili są po prostu bajką. Widoczność bez przesady sięga ponad dwudziestu metrów. Ilość różnego rodzaju ryb oraz kolory i kształty koralowców oszałamiają. A na dodatek widać żółwie na dnie :) lub jeśli jest się szczęściarą można napotkać żółwia płynącego tuż przed tobą :D Byłam tak zachwycona, że zdecydowałam się na powtórkę kolejnego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz