niedziela, 8 września 2013

ten pierwszy raz

Nieznane rzeczy i zadania wywołują lęk i obawę przed porażką. Najczęściej wpadamy w panikę gdy mamy zrobić coś zupełnie nowego, coś w czym nie czujemy się pewnie, co wydaje nam się skomplikowane albo strasznie ciężkie. Przeżywamy, odwlekamy w czasie, wymyślamy sposoby na ominięcie. Strach ma wielkie oczy. Zazwyczaj po zrobieniu czegoś po raz pierwszy okazuje się że niepotrzebnie się baliśmy, że nie było tak źle a nawet było całkiem dobrze. Warto podejmować ryzyko i robić nowe rzeczy. Każde nowe doświadczenie wzbogaca naszą osobowość i poszerza horyzonty, niektóre bardziej a niektóre mniej ale na pewno warto być ciekawskim i odważnym, w końcu do odważnych świat należy.

Postanowiłam spisywać co w tym roku wydarzy się po raz pierwszy. A że chcąc nie chcąc większość roku mamy już za sobą zrobiłam małe zestawienie. Oto lista niektórych pierwszorazowców. Część została pominięta, bo z nadmiaru wrażeń nie zdążyłam złapać i zarejestrować wszystkich momentów.

- pierwszy raz jadłam chleb z bananem , haha, było to na początku przyjazdu do Anglii w ramach gospodarnego zarządzania zasobami ;) Nigdy wcześniej nie próbowałam jak smakuje takie zestawienie. Nie miałam bułki więc nie mogłam poczuć się jak Adam Małysz ale miałam spłaszczonego banana i chleb tostowy :D Polecam :)

- pierwszy raz pracuję zagranicą. W czasie studiów byłam ponad trzy miesiące w Hiszpanii jako Au-pair nie była to prawdziwa praca.

- pierwszy raz zwolniłam się z pracy po trzech tygodniach. Chwilę później w następnej pracy niczym prawdziwy wojownik (powiedzmy taki Che Gevara ;) ) wyszłam z biura dziesiętego dnia pracy z postanowieniem, że nie będę siedzieć w tak parszywej firmie i więcej tam nie wracam.

- pierwszy raz przeprowadzałam się taką ilość razy. Siedem w ciągu siedmiu miesięcy. Jakiś wpis do księgi rekordów Guinnessa? ;)

- pierwszy raz wkradłam się do kina bez biletu :) Tuż przed wyjazdem ze Szczecina. Bardzo miłe doświadczenie :)

- pierwszy raz rozdałam naprawdę sporą ilość swoich rzeczy. Nie przypuszczałam, że przyniesie mi to tyle radości.

- pierwszy raz piszę bloga. Fakt, teraz nie tak regularnie jak na początku, za co przepraszam prosząc jednocześnie o zrozumienie :)

- pierwszy raz pracowałam jako kelnerka. Marzenie okazało się o wiele słodsze niż rzeczywistość, ale być może tak niefortunnie trafiłam i powinnam spróbować jeszcze raz.

- pierwszy raz mieszkałam na wsi. Może około osiemdziesiątki powtórzę to doświadczenie jednak obecnie miejski tygrys czuje się najlepiej wśród szumu, tłumu, zapachów metra, samolotów przelatujących nad głową i innych cywilizacyjnych atrakcji. Wakacje na wsi bardzo chętnie, ale mieszkanie tylko w mieście :)

- pierwszy raz mieszkam w metropolii. A na dodatek jest to miasto które uwielbiam i w którym jest wszystko o czym pomyślę. Mimo głębokich uczuć nie sądzę jednak aby była to miłość. Paryż i Nowy Jork nadal są na piedestale. Mam nadzieję, że uda mi się pomieszkać w jednym i drugim.

- pierwszy raz byłam na warsztatach fotograficznych, chodzę na mnóstwo wystaw i robię duże ilości zdjęć. Trochę nie mam czasu żeby je później przeglądać i udostępniać, ale pracuję nad tym ;)

- i pierwszy raz robiłam a właściwie robiliśmy tiramisu :). Mnóstwo zabawy podczas robienia i odlot podczas jedzenia =)

Oczywiście znaczna część wymienionych wyżej punktów nie jest moją bezpośrednią zasługą a jedynie zrządzeniem losu. Jednak z obawy przed nowym i nieznanym mogłabym te zdarzenia odrzucić trzymając się raz obranej ścieżki. Nie zrobiłam tego, doceniam każde nowe doświadczenie i czekam na więcej :) Zachęcam was do tego samego.

Życie jest piękne jednak życie z tiramisu i pyszną kawą jest po prostu nieziemskie :D