piątek, 8 lutego 2013

this is my new temporary home - be happy

This is my new temporary home - be happy. Takie słowa przyszły mi do głowy, kiedy wysiadłam wczoraj na lotnisku London Stanstead.

Przeprowadzka do innego kraju to naprawdę dziwne uczucie. Szczególnie świadomość, że będę otoczona głównie przez Anglików, ich język, zwyczaje i temperament. Postanowiłam nastawić się optymistycznie, przypomnieć sobie jaki mam cel i polubić to co mnie otacza. To jedyne rozsądne wyjście jeśli mam tu jakoś przetrwać. Stąd właśnie myśl, że Anglia będzie moim nowym tymczasowym domem i będę szczęśliwa.

Ale jak się tu znalazłam? W marcu 2012 po prawie pięciu latach pracy w banku w Szczecinie postanowiłam skorzystać z szansy i przenieść się do korporacji we Wrocławiu. Chciałam spróbować pracy w innej branży, odkryć nowe miasto i zdobyć doświadczenie.

Dosyć szybko okazało się, że ani Wrocław ani korporacja nie są dla mnie. (Może innym razem rozwinę ten wątek.) Od początku mówiłam kolegom z zespołu, że nie przepracuję roku w tej firmie i faktycznie z końcem grudnia złożyłam wypowiedzenie. To co robiłam nie miało głębszego sensu, było stresujące i monotonne a na dodatek nie przynosiło znaczących dochodów. Moje oszczędności topniały zamiast rosnąć (pewnie nie byłoby tak źle gdyby nie uzależnienie od kina i butów ;) )

Przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że pobyt we Wrocławiu nie przybliża mnie ani trochę do moich podróżniczych marzeń i celu jakim jest własna kawiarnia.

Podróże i kawiarnia...






2 komentarze: